Wysłany: 2012-09-28, 13:31 Wypad w góry sowie/stołowe
Od 8 do 15 października będę w Nowej Rudzie na krótkim urlopie. Planuję go głównie spędzić na rowerze. Jakby ktoś miał ochotę i czas to może w tym czasie dołączyć do rowerowania. W planie jazda częściowo na szutrach, trochę górek i lasów, głównie szlakami jak pogoda w miarę dopisze. Jakieś 50-60km ale jeszcze trasy nie zatwierdziłem ostatecznie. Podejrzewam że weekend najbardziej wchodzi w rachubę piątek 12-tego wieczór sobota 13-tego jazda główna i niedziela powrót. Jak ktoś reflektuje to serdecznie zapraszam. Z kimą nie ma najmniejszego problemu ale własny śpiwór wskazany bo nie wiem jak tam z pościelą jest. (domek na zadupiu w górach) Browary, grill też się zorganizuje. Jeden rower mogę pożyczyć, pożyczyłbym nawet dwa ale nie wiem czy Fat będzie do tego czasu gotowy bo do lakiernika idzie żeby kolor pod widelec dobrać. Szczegóły do obgadania.
Kontynuując wątek, spędziłem 3 dni w ten weekend na rowerze piątek/sobota/niedziela i pozwolę sobie opisać trzy trasy gdyby ktoś w przyszłości reflektował się pokusić.
Dzień pierwszy. Około 70km. 80% asfalt 20% teren. Zdjęć z tego dnia nie ma bo napaliłem się na jazdę jak szczerbaty na suchary i zapomniałem zabrać telefonu. Proszę nie krzywić się na asfalt bo to bardziej teren. Dziurawe drogi przez wioski po których czasem traktor przejedzie.
Trasa N. Ruda - Kłodzko - Młynów - Srebrna Góra - Wolibórz. Z drogi na Bardo śląskie odbijamy na Srebrną górę. Droga prowadzi przez Wilczą. Prawie godzina dymania pod górkę i ani jednego samochodu przez ten czas. Potem zjazd do Srebrnej góry od strony Ząbkowic Śląskich. Rany, zapomniałem ile to trzeba się namęczyć pod forty srebrnogórskie. Kiedy już tam dotarłem, uderzyłem terenem po szlaku turystycznym w kierunku przełęczy Woliborskiej, około 15km po terenie. Błota było pod dostatkiem i kiedy już dotarłem do przełęczy woliborskiej wyglądałem jak prawdziwy człowiek lasu. I tutaj nagroda, zjazd do Woliborza i Nowej Rudy, prysznic, relaks. THE END
Dzień drugi. N. Ruda - Góra Św. Anny - Wambierzyce - Radków - Karłów - Batorówek i powrót do Wambierzyc i Nowej Rudy. Trasa około 60km. 50% asfaltu, 30% teren, 20% szuter.
Podjazd pod Św. Annę terenem, który zaczyna się właściwie od mojego domu. Dosyć stromy. Później zjazd szutrową drogą do Ścinawki. Po drodze trochę asfaltu do Wambierzyc ale nie da się tego uniknąć. Dalej uderzamy do Radkowa i do Parku Narodowego Gór Stołowych. Tutaj mamy dwie opcje: ambitną - szlakiem turystycznym, i tę mniej ambitną, podjazd drogą pod Karłów a i tak namęczyć się trzeba. Ja wybrałem szlak, ale jest dość ciężko. Po pierwsze jest nieco kamieni i trzeba trochę prowadzić. Po drugie to park narodowy więc co się na szlak przewróci to tak leży więc trochę drzew jest na trasie.
Zdjęcia, szału nie ma bo idiotenkamerą robione z telefonu i zapomniałem czasem zaparowanego obiektywu przetrzeć.
Pod Karłów nieźle się zagotowałem, nie wjeżdzałem jednak pod sam Karłów, ominąłem Pasterkę i zkręciłem wcześniej na Batorów i Batorówek lasem. Dziwne to miejsce ten Batorówek, jakiś mikroklimat tam panuje bo zawsze jest parę stopni niżej niż wszędzie. Dlatego też o mało prawie nie zamarzłem tam kilka lat wstecz, brodząc po pas w mokrym śniegu, gdzie nie było po nim śladu w całej Kotlinie Kłodzkiej. A był to początek Maja. Zasięgu telefonii komórkowej nie uraczysz. To była dobra leckja pokory w stosunku do gór, nawet tych niskich i niewielkich.
Jest mnóstwo tras w lesie od Batorówka, można nimi dojechać pod samą Polanicę Zdrój ale czas mnie naglił więc postanowiłem zjechać z Batorówka w połowie drogi między Polanicą a Wambierzycami. Bonus w postaci 5km zjazdu, tylko był jeden problem. Twarz mi zupełnie zamarzła przez ten cholerny Batorów. Powrót przez Studzienną. Bardzo urokliwa trasa, niby droga ale znowu - zero ruchu. Dobiłem do Wambierzyc i wróciłem drogą dla traktorów do Rudy, już nie przez Św. Annę. Stwierdziłem że uwielbiam wracać w te strony.
Dzień 3. Ciąg dalszy nastąpi
jacob
Dołączył: 07 Wrz 2011 Posty: 2368 Skąd: Katowice
Wysłany: 2012-10-16, 22:24
Kurcze, strasznie żałuję, że wcześniej tego tematu nie zobaczyłem bo bym się przyłączył. Rzadko przeglądam ten dział. Radzieju, jakbyś znów był w okolicy to odezwij się proszę na PM, bo nie wiem czy uda mi się śledzić tę cześć forum.
Fajne trasy!
Nie ma problemu. W przyszłym roku na koniec marca/początkiem kwietnia jakoś będę więc dam znać wcześniej.
Tak więc dzień 3, trasa około 30 km. Góry Sowie tym razem. Podjazd pod Kalenicę od strony Jugowa to dobry test kondycyjny. Cały czas pod górę a przed Kalenicą robi się coraz stromiej.
Niestety, jest też i bardzo przykra sprawa o której musżę napomknąć, las u podnóża Kalenicy i od strony Wielkiej Sowy jest karczowany bez litości. Tam gdzie jeszcze 15-20 lat temu była gęsta głusza że światło nie dochodziło teraz ścielą się hektary łąk i rzadkie niedobitki drzew. Jeszcze parę lat i te góry bedą łyse. Pamiętam, jako młodzian jeszcze mialem niemalże czołówkę z muflonem bo mi przed koło roweru wyskoczył z lasu. Pełno ich było a teraz nie uświadczyłem ani jednego. To przykre.
Ostatnia faza podjazdu pod kalenicę:
No i kolejna gleba...
Kiedy w końcu z bólem dotarłem na szczyt to zorientowałem się że brakuje mi okularów na nosie, po prostu gdzieś je położyłem i nie pamiętałem gdzie. Tak więc z powrotem tą samą drogą cierniową w dół tym razem. Nie były całe szczęście daleko, leżały sobie na środku trasy. O to że będą na mnie czekały byłem spokojny, nie spotkałem tam żywego ducha. Ani grzybiarza, drwala czy innego luja który mógłby je zawinąć.
Widok ze szczytu Kalenicy na stonę Jugowa...
i na stronę Dzierżonoiwa/Bielawy
Podjazd pod Sowę to kolejne wyzwanie. Nie jest specjalnie stromy, przynajmniej od przełęczy Jugowskiej ale bardzo kamienisty. Na dodatek woda trochę podmyła i koła się ślizgają. Nie mam z tąd żadnych fot bo zajęty byłem walką z kamieniami.
Wieża na Wielkej Sowie, jeden z elementów pruskiego systemu wczesnego oszczegania przed przemarszem wrogich wojsk.
Tutaj do wyboru miałem dwie opcje, albo zjazd do podziemnego kompleksu w Walimiu (taka fanaberia nazistów którzy planowali sobie podziemne miasto w Trójkącie Głuszyca-Walim-Zdrojowisko) i z tamtąd kolejny podjazd lub w stronę schroniska "Orzeł". Wybrałem tę drugą, niby łatwiejszą opcję bo w dół do samego Sokolca.
I kolejna walka z kamieniami, niby lepiej bo w dół. Ale w połowie trasy czułem bół w kościach, nerka chyba zamieniła się miejscem z wątrobą i ogólnie na ten trzeci dzień miałem dość jazdy na kiczowatym Manitou i Zaskarze który nie wybacza absolutnie niczego. Gdyby w tamtym momencie diabeł jakiś wyskoczyłby z propozycją zamiany na jego nowego fulla marki Kross czy Romet to z dziką rozkoszą bym to zrobił, o ile takie istnieją bo nie jestem w temacie nowości. Końcówka zjazdu jest przyjemnie hardkorowa, fajne głazy, stromo ale w miarę bezpiecznie. Satysfakcja podwójna bo wiedziałem że za chwilę znajdę się na równej drodze i moje organy wewnętrzne wrócą na właściwe sobie miejsce. Powrót do Rudy już raczej mało ekscytujący ale całkiem przyjemny.
Ostatnio zmieniony przez Radziej 2012-10-17, 10:07, w całości zmieniany 1 raz
Dołączył: 14 Mar 2009 Posty: 13294 Skąd: RetroMTB.pl
Wysłany: 2012-10-17, 09:57
elegancko - przyznam że mocno kombinowałem żeby sie wbić na ten wypad, ale czynniki niezależne (ślubowanie pierwszaka w szkole) położyły kres planom
next time!
Zaiste piękne miejsca zwiedziłeś Radziej i dobrze, że się nimi podzieliłeś z nami. Nakręciłem się na te góry podobnie chyba jak reszta towarzystwa, trzeba je zwiedzić w szerszym gronie!! Te widoki z Kalenicy... Ja byłem w ten weekend w Gorcach (choć bez roweru) i również przyroda i jesień mnie urzekły. Piknie jest
_________________ wheeler 5000 pro line
on-one pompino CX
Wiek: 75 Dołączył: 16 Maj 2010 Posty: 206 Skąd: Góry Sowie
Wysłany: 2013-03-24, 15:49
Świetna relacja, jakoś na zdjeciech to wszystko inaczej wygląda. Na razie tam pewnie kupa śniegu, ale już niebawem trzeba bedzie przetrzeć szlaki. Jak tak dalej pójdzie to w kwietniu będzie śnieg miejscami a błoto przeschnie w maju dopiero ;- ). Radzieju jak będziesz w tym roku daj cynę - może uda się spotkać na którymś szczycie.
Hej ho. Mam zjechać jakoś początkiem Maja to dam cynk wcześniej co i jak. Mam nadzieję że śniegu już nie będzie chociaż raz o mało nie ugrzęzłem w śniegu po pas właśnie w Maju! To były okolice Batorówka.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum