beskid żywiecki ,październik 2012

#1
Szybka decyzja -czwartek wieczór -jadę w beskid .. krzątanie się ,przygotowanie rowera -campa c9 świetnie zdała egzamin w górach ..urywany sen ,pobudka 3.30 w piątek >śniadanie>pociąg o 4 do węgierskiej górki.

Kapitalny wschód słońca w czasie jazdy przez Żabnicę ,postój na 2gie śniadanie .. podjazd na dadoki(tam dopiero dosięgają mnie promienie słońca) ,hala boracza (tam spotykam znajomych w bacówce-w dalszą drogę udaliśmy się nieśpiesznie razem) ,podjazd czarnym zdaje się ,a później żółtym(z tego co pamiętem) na halę lipowską ,rysiankę >zjazd w stronę 3 kopców ,magurki (tym razem było duuużo więcej błota) ,następnie powrót po własnych śladach -z magurki czerwonym w stronę rysianki -jest kapitalny zjazd -jak kto nie wie ..

Za lipowską spotkałem 4 dżen'tl'menów ,którzy uraczyli mnie nalewką wiśniową -tuż przed zjazdem zielonym szlakiem w stronę boraczej .. kolejny świetny zjazd -polecam ,progi ,uskoki ,rockgardeny ,na końcu nieco szersza pseudoszutrówka . Nieco po 17stej kolejne śniadanie przy tej samej bacówce ,w której spotkałem znajomych ..

Słońce było już nisko -ale nie mogłem sobie odpuścić kolejnego fajnego szlaku na drodze -więc nieco nerwowo i szybko pognałem niebieskim(mogę się mylić) na prusów -fajne widoki ,kolejny przefajny szybki zjazd ,z końcem w połowie żabnicy..

Dzień piękny ,widoczność niesamowita -jak widać na zdjęciach(chociaż czuć ,że mamy już jesien -przeszywające podmuchy lodowatego wiatru) .W góry powróciła woda ,potoki znowu są bystre ,tam gdzie ma być -jest błoto ,ale o dziwo mało lepiące i przeszkadzające w jeździe .Wycieczkę zakończyłem niesamowitym zachodem słońca ,ale nie chciało mi się już tego dokumentować ..a w sumie troche szkoda :

Dodaję galerię -chociaż troszkę oddaje to co tam zobaczyłem
https://picasaweb.google.com/1070964223 ... cki_102012

#4
Wiesz Aldku -to wypadkowa kilku sprzyjających czynników ,sprawny rower ,łydka ,pogoda ,czas i przedewszystkim to ,że mam 2 godziny pociągiem do mnie na wieś (i relatywnie dużo połączeń) >strasznie głupio było by nie wykorzystać takich możliwości

>>robiłem co mogłem ,jak już taszczę ze sobą aparat..,dzięki

>forma wycieczki typu>pobudka 3 rano i start koło 6tej ,powoduje ,że nawet w październiku ma się 12 godzin jazdy do dyspozycji i ew. powrót późnym pociągiem -tyle ,że fizycznie na koniec już nie było lekko >no ale to już tylko i wyłącznie moja wina (podjazdów -tak jak kiedyś się zachciało)
>tak czy siak jeśli tylko mogę chętnie powtórzę taki trip

p.s. system ust i oponki 1,5 plaj ,to jedno z najfajniejszych usprawnień jakie wymyślono we współczesnym mtb
100 kilo mięcha ,po największych kamieniach ,na relatywnie niskim ciśnieniu -jak narazie zero problemów, wreszcie !