Spiskie...

#1
Zachęcony opisem Piotra tamtych rejonów postanowiłem odświeżyć pamięć...
W dziewiątkę eksplorowaliśmy rejon Pienin Spiskich, zahaczając o Pasmo Lubania i słowacką część Magury Spiskiej. Prawdziwą zmorą tych terenów (pomijając Gorce i część słowacką) jest znakowanie szlaku a właściwie jego brak w miejscach, zdawałoby się, kluczowych...Ale dzięki temu, gubiąc szlak niebieski, zjechaliśmy niesamowitym, kilkukilometrowym zjazdem, gdzieś w okolicach rezerwatu Niebieskiej Doliny i potem wzdłuż Potoku Karwińskiego! Pogoda dopisała. Po słowackiej stronie - bajka! Cisza, spokój, brak turystów...(za brak kasku - mandat).
1. Z Trybsza niebieskim do Kluszkowiec.
2. Z Kluszkowiec niebieskim na Lubań i ile się da po paśmie, nocleg we Frydmanie.
3. Z Frydmana przez Krempachy i Dursztyn do Niedzicy i Kacwina.
4. Z Kacwina przez Osturnię kółeczko - zielony, niebieski, czerwony (Mala Frankova)i z powrotem do Kacwina.
5. Powrót do Trybsza.
Ponieważ spaliśmy w dolinach, każdorazowo wspinaliśmy się do góry aby pojeździć. Dwa ostre podejścia - góra Żar (w stronę Niedzicy) i niebieskim na Lubań (skórka za wyprawkę bo wejście jest długie i męczące a potem dwóch łapie kapcie, jeden łapie cztery dziury, dobiła felga...zanim się obejrzeliśmy było po piętnastej).

Zdjątka (sory za jakość - taki aparat, jak zwykle zdjęcia tylko z postojów, nie oddają piękna tych miejsc):

https://picasaweb.google.com/1169054924 ... LnysKOC9wE#

#3
Za Lubań od dupy strony się trochę zabraliście... od Studzionek łatwiej nie mówiąc o zjeździe, którym podchodziliście.... Lubań jest raczej prywatnym pasmem (jeśli chodzi o właścicieli lasu) stąd dużo tam ciekawych dróg stokowych, które mogą ułatwić planowanie trasy. A i na Żar łatwiej trasą narciarską (niebieską) podjechać bo stromo tam nie jest
Oznakowanie Na paśmie Lubania nie jest jakieś wzorcowe porównując np z tym, które jest w Gorczańskim Parku Narodowym 3km dalej. Wypadałoby je przemalować a na to PTTK nie ma kasy..
Wycieczka fajna, ciekawa, też coś takiego mam w planach :)

#4
:-D oj , od dupy, zaprawdę powiadasz. Żeby było śmieszniej to wspięliśmy się wcześniej na górę Wżar...(nie mylić z Żarem). W końcu zaczęliśmy żartować, że jak widzimy najwyższy szczyt w okolicy to przechodzimy...Ale wiesz, po pewnym czasie woda smakuje jak lody...

Jakob - nie ma czego. Wszystko stoi przed Tobą i Cię zaprasza...

P.S. Jak dojdą zdjęcia od kolegów to dodam jeszcze.

#6
Siedem retro, jeden nowszy KTM, i jeden jakiś Folta - też chyba nowszy. Konfrontacja była raczej w mięśniach i przełożeniach. Ta Folta waży 18 kg... :mrgreen:
Ostatnio zmieniony 2012-05-07, 14:24 przez starlees, łącznie zmieniany 1 raz.

#7
Poza kapciami nic się specjalnego nie działo - ot, podregulować zmieniarki czy hamulce. Różnicy jakiejś wielkiej nie doświadczyliśmy. Na pewno ten KTM amortyzował lepiej, no i hamulce -brzytwa, a ten Folta to chyba jakiś " marketowy" był. No ale ja ważę tyle, co kolega z tym rowerem razem wzięci.

#10
My przechodzimy z czysto pragmatycznych powodów, bo każdy z nas byłby ją przejechał. Mianowicie to był początek wyprawy na Słowację i oczami wyobraźni widziałem jak tą eskapadę przebywam w mokrych traperach. Przejechał tylko kolega, który miał takie "traperosandały" i mógł zaryzykować. Później już pokonywaliśmy rzeczki i strumyki na kole.

#11
To było pytanie do Skoliozy pod kątem tego, jak kiedyś ładnie po Rabie zasuwał na rowerze (co mi się oczywiście nie udało) ;) A co do Was to jasne - wyprawowo potencjlne zmoczenie obuwia to średnia przyjemność :)