Dzisaj troche chłodniej niż wczoraj, gdzie pykło na szosie 52 km i pomyślałem ze wezmę przełajkę.
Zamierzałem odwiedzić co ? ...Zakrzówek.
Jakże mi było miło jadąc ścieżkami dookoła przypominając sobie że to teren gdzie był moim początkiem mtb terenowym, gdzie trenowaliśmy, wycieczkowali, palili ogniska itd.....
Pogoda mglista wiec tylko parę fotek, ślisko, liście, korzenie i .... ostre kamienie wapienne, to najgorsze co mogło być dla wąskich 33 mm opon przełajowych, ale Mitas trzymał jak żyleta.
Na ostatnich fotkach słynny zjazd z góry, zawsze był obowiązkowy w trakcie zawodów mtb jakie tam były rozgrywane, z fotek nie wydaje się straszny, w realu może trochę napędzić stracha teraz, trochę niestety zryty po .....20-30 latach.....
.....Skolioza pamięta te czasy.......
Fota 3 od końca, trochę strachu napędziła ścieżka mi nagle się urywając, całe szczęście był to podjazd, urwało część i finito......
To takie foty na szybko, jak będzie ładna pogoda kiedyś będzie ładna relacja, bo ten teren jest dziką ciekawostką, dopóki nie spierniczą go planami miasta.